Layout by Raion

sobota, 9 stycznia 2016

He was like frozen sky in October night...


Numidis Diyar


Dwadzieścia siedem lat.
Syn elfa i ludziej kobiety, Nancy Diyar (ojca nigdy nie widział na oczy)
Student informatyki, dorabia jako kelner, czasem sprzeda jakiś prosty program
Nie nadaje się na medium (Co takiego?!)
Za dużo trawki (Nie jestem uzależniony!)
Na elfa (na szczęście) niezbyt wygląda.
Były chłopak Aelin (obecnie uważa się za jej opiekuna)


Urodzony w Saint-Frais, spędził tu całe dotychczasowe życie. Wychowywany tylko przez matkę, nie znał ojca, który po przelotnym romansie z ludzką kobietą zniknął bez śladu. Dzieciństwo wspomina raczej dobrze, choć trzymał się bardziej na uboczu. Taki pozostał, raczej typ obserwatora, nie próbuje znaleźć się w centrum wydarzeń. Wyżej ceni święty spokój niż niespodziewane zmiany.
Chociaż jest człowiekiem inteligentnym, brakuje mu zapału i motywacji do systematycznej pracy. Dlatego do tej pory nie ukończył studiów, kilka razy zmieniając kierunek, szukając czegoś, co naprawdę polubi. Niewiele rzeczy potrafi wciągnąć go na dłużej, często zmienia zainteresowania i sposoby spędzania wolnego czasu.
Jako syn elfa odziedziczył po ojcu zwiększoną wrażliwość na magię, może wyczuwać jej ślady w otoczeniu. Co jakiś czas wykorzystuje to, udając specjalistę od nawiedzonych domów, oferując swoją pomoc mieszkańcom pobliskich miejscowości. Ma na koncie kilka rozwiązanych spraw, co jest bardziej kwestią szczęścia i zbiegów okoliczności. Jego własny dom nie jest nawiedzony, chociaż ma na to historię wystarczająco długą. Posiadłość przy wyjeździe z miasta aż zdaje się prosić o swoje własne zjawy, problem stanowi to, że przodkowie nie mieli mrocznych sekretów. Życie Diyarów było proste i banalne, wszystko wskazuje też, że ostatni żyjący potomek nie wyrwie się z tego schematu.
Nie umie stwierdzić, czy pisana jest mu długowieczność, do tej pory, kiedy się rozwijał, zmieniał się w tempie nie wyróżniającym go spośród rówieśników. Niewykluczone, że na starość przyjdzie mu czekać kilka wieków, nie zna sposobów, żeby to sprawdzić. Jego nadnaturalna intuicja, pozwalająca co jakiś czas w drobnych sprawach podjąć słuszną decyzję, na tyle nie wystarcza.
Mógłby zapewne zostać hakerem i w ten sposób się wzbogacić. Mógłby, jak dotąd nic z tego nie wyszło. Jeśli wynika to z lęku przed ryzykiem, sam nie zdaje sobie z tego sprawy. 
Uważa się za winnego fizycznej śmierci Aelin, co jakiś czas z tego powodu ma wyrzuty sumienia.



[Cytat w tytule October and April. Witam dwiema postaciami naraz, pierwszy raz robię coś takiego, bez pewności, co z tego wyjdzie.]

26 komentarzy:

  1. [Dobry wieczór! :D Miłej zabawy życzę i wielu wątków :)]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Witam i życzę udanej zabawy!
    Zapraszam do Olivii, tylko niestety nie mam obecnie jakiegoś konkretnego pomysłu. ]

    Olivia

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam :> rzeczywiście na elfa nie wygląda :p Miłej zabawy :>]

    Isis

    OdpowiedzUsuń
  4. [Chyba będzie ciężko, bo Isis w mieścinie dopiero od pół roku. Chociaż możemy założyć, że studiowali na tym samym uniwersytecie.]

    Isis

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Cześć! Pan strasznie fajny, zarówno z buźki jak i imienia. Historię też ma ciekawą. ^^ Jak by była ochota na wątek, to zapraszam.]

    Sebastian

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Mogą się znać. Z pewnością zwróciłaby na niego uwagę, ze względu na jego nietypową urodę. Tylko co dalej? Zwykła rozmowa w pracy mogłaby nam się po jakimś czasie znudzić. ]

    Olivia

    OdpowiedzUsuń
  8. [To znają się ze studiów:p po prostu informatyka i historia sztuki mi się nie zgrały, czyżby mi już mózg wysiadał :/ Ale Isis w sumie nie wiedziała, że mieszkają w tej samej miejscowości i próbowałaby wyciągnąć potem z niego jego historię, może tu jakaś rola byłej dziewczyny, bo na uniwerku słyszała jakieś tam urywki myśli.]

    Isis

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Hm... To może zróbmy tak, że ona będzie w parku i nagle najdzie ją uczucie lekkości i wolności, cokolwiek co wprawi ją w radość i tak dalej. On będzie w pobliżu z aparatem i zacznie robić jej zdjęcia, Olivia to zauważy i pewnie się wkurzy, wiadomo, takie sytuacje od razu przypominają jej fakt, iż gdzieś tam polują na nią rodzice. ]

    Olivia

    OdpowiedzUsuń
  10. [Może w mieście, będzie większe szok na przypadkowe spotkanie. :>]

    Isis

    OdpowiedzUsuń
  11. [Ciekawy pomysł, podoba mi się. Takie spotkanie twarzą w twarz z magią może nim zachwiać i to bardzo. Ale to dobrze, nie może wiecznie być nieświadomy. A w jakiej sytuacji dojdzie do tej konfrontacji?]

    Sebastian

    OdpowiedzUsuń
  12. [On w sumie dużo czasu spędza w czymś w rodzaju pracowni - to takie jakby studio, gdzie maluje i robi zdjęcia. To sobie wymyśliłam, że to jest zwyczajne poddasze w jakiejś kamienicy, które mu ktoś na piękne oczy udostępnił. :D Może się tam coś zacząć dziać, nie wiem, może tam kiedyś przebywały nadnaturalne istoty, silnie działała tam magia? Może coś takiego?]

    Sebastian Laurie

    OdpowiedzUsuń
  13. [Gdybyś mogła ty byłabym wdzięczna :))]

    Sebastian Laurie

    OdpowiedzUsuń
  14. [Numidis ma dredy, nie? Albo coś w tym rodzaju? ;)]

    Sebastian wybiegł ze studia i przeskakując po dwa stopnie zbiegł ze schodów, po czym wypadł na ulicę. Zgiął się w pół, trzymając dłonie na kolanach i łapiąc oddech. Przeczesał włosy, próbując się uspokoić. To, co zdażyło się tam na górze... To jakaś chora anomalia! Z lękiem rozejrzał się w około, jakby to coś z góry, zlazło tu za nim. Nie ma bata, nie wróci tam więcej. Nigdy w życiu. Bash nadal nie wierzył w magię, mimo jej znacznej obecności w swoim życiu. Jego najlepszy przyjaciel był czarownikiem, a on i tak uparcie odmawiał przyznania się do tego, że magia istnieje. Zakrawało to na głupotę, ale tak było chłopakowi łatwiej przyswaiać sobie świat. Stopniowo i bez magii. Jednak teraz, po tym coś je stało, Bash był gotów na klęczkach błagać jakieś bóstwa magii o wybaczenie, że nie wierzył. Bo zaczął, naprawdę. To co mu się przydarzyło było wystarczającym dowodem na jej istnienie. Ruszył dalej ulicą, kierując się w stronę sklepu. Musiał kupić sobie wodę, żeby trochę ochłonąć. Z tego wszystkiego zapomniał zabrać płaszcz ze studia, dlatego teraz, będąc tylko w cienkiej bluzie nieco marzł. Światło słoneczne odbijające sie w śniegu było strasznie jaskrawe; kłuło go w oczy. Zamrugał kilkakrotnie, pochylając się, aby zaczerpnąć kilka oddechów. Kręciło mu się w głowie, a głos ze studia ponownie wdzierał mu się do mózgu. Panika przenikała go do szpiku kości; czuł się naprawdę źle. Podskoczył nieco, możliwe też, że wydał z siebie całkiem (nie)męski pisk, na głos, który usłyszał tuż przy swoim prawym boku. Odwrócił się szybko i stanął oko w oko z jakimś nieznajomym mężczyzną. Facet nie wyglądał na typowego mieszkańca Saint-Frais. Miał ciemniejszą karnacje i ciemne włosy zaplecione w dredy. I kilka widocznych tatuaży. Pomóc. Pomóc. Jak u diabła on chciałby mu pomóc? Na księdza, który wykonałby egzorcyzmy to on nie wyglądał. A może... Bash odsunął się nagle od niego, co prawdopodobnie było bardzo niegrzeczne - może on też jest jakimś magicznym popaprańcem i naprawdę zna się na rzeczy oraz umiałby mu pomóc? Spojrzał na niego i powiedział:

    - Nie sądzę, żebyś w tym mógł mi pomóc, chociaż... Wierzysz w duchy? Pytam poważnie, i nie uznaj mnie za wariata, proszę.


    Sebastian Laurie

    OdpowiedzUsuń
  15. Cieszyła się z każdego wolnego dnia, mimo wszystko Francja miała swój urok, więc często wybierała się na spacery. Lubiła ten klimat tak odmienny od deszczowej i ponurej Anglii, w której spędziła prawie całe swoje życia. Wtedy to nie przejmowała się tak bardzo myślami innych, które ją otaczały.
    Tego dnia wybrała się na większe zakupy, innymi słowy, takie które była w stanie donieść do domu z hipermarketu na obrzeżach miasteczka, bo nie miała samochodu, ani żadnego pojazdu. Stwierdziła, że może jednak powinna zastanowić się nad kupnem jakiegoś skutera albo mechanicznego dwukołowca, chociaż rower nie byłby takim złym pomysłem. Szła obładowana jedzeniem, w tym połowa przeznaczona była dla jej wybrednego kota, kto by pomyślał, że zwierzak ze schroniska, będzie tak bardzo problemowy momentami. Maszerowała już lekko zmęczona główną ulicą i wtedy zobaczyła pewnego znajomego ze studiów. Rozmawiała z nim kilka razy, ale nie spodziewała się zobaczyć go w swojej małej mieścinie. Wyglądał tak charakterystycznie, że nie dało się go z nikim pomylić, jeszcze nosił takie oryginalne imię. Chciała zrobić zwrot w tył, ale było to trochę ciężkie zadanie, ale zmęczonych niesieniem zakupów mięśni rąk. Unikała go, gdy przez przypadek na jakieś imprezie zaczął za dużo rozmyślać o swojej przeszłości, a siedzieli blisko siebie. Co prawda brakowało w nich większego ładu i składu, ale to wystarczyło, żeby nabrać do osoby wiecznego studenta odrobinę większego dystansu. Chociaż nie twierdziła, że z chęcią usłyszała by całość, bo czuła, że to na pewno byłby ciekawa opowieść, a jako miłośniczka literatury tym bardziej lubiła tego typu historię, ale jednocześnie poczuła do niego żal. O ile dobrze zrozumiała, to jego ukochana zginęła.
    Zastanawiała się co robić, kiedy jeszcze w panice podejmowała decyzję, akurat on spojrzał w jej stronę, teraz nie było już odwrotu. Ruszyła w jego kierunku, uśmiechnęła się i nakazała sobie nie myśleć o tym, co wtedy wyczytała z jego myśli.
    - Hej, Numidis, co tutaj robisz? – zapytała, przeciągając e w pierwszym słowie i poprawiając jednocześnie uchwyt na siatce z kocim żarciem.

    Isis

    OdpowiedzUsuń
  16. Uśmiechnęła się, żeby wyglądać na mniej zdenerwowaną niż była.
    - Mieszkam, ale dopiero od pół roku, to jest pewnie powód, którego szukasz – odpowiedziała.
    Nie potrafiła się jednak tak po prostu wymigać od rozmowy, znajomy student roztaczał wokół siebie pozytywną aurę, której jej czasami brakowało. Powstrzymywała się przed chichotem, gdy przez jego myśli przebiegały różne wspominki z czasów studiów, przez które mógłby ją urazić. Ile dałaby, żeby po prostu pogadać z kimś otwarcie, bez udawania, że się jest całkowicie normalnym człowiekiem. Chociaż momentami zaczynała wątpić, czy ktokolwiek w tej małej, francuskiej mieścinie taki jest. Pozwoliła mu wziąć torby z zakupami. Za podziękowanie mogło robić jej głębokie westchnienie ulgi, gdy pozbywała się ciężaru z rąk.
    - To ja się może odwdzięczę kawą i jakimiś ciastkami – powiedziała, ruszając w stronę swojego mieszkania, czemu miałaby nie skorzystać z pomocy znajomego, nawet jeśli miał dziwną i nieciekawą przeszłość – Musze cię tylko uprzedzić, że mój kot… - przerwała nagle i roześmiała się głośno.
    Spoglądała na niego przez całą drogę i chichotała pod nosem. Według niej Numidis powinien zostawić jej torby na środku chodnika i sobie pójść. Po prostu nie mogła, wiedziała, że jest zabawny, ale nie sądziła, że jego myśli również. Dotarli po chwili do mieszkania, zaraz po wejściu i wpuszczeniu spotkanego przypadkiem znajomego do środka, zwróciła się do Bastiona, z prośbą aby na powitanie darował sobie kły i pazury. Kot zamiast zareagować jak zazwyczaj spojrzał tylko na młodego mężczyznę i zaczął się do niego łasić. Isis patrzyła na tą scenę z niedowierzaniem/
    - Co do picia? – zapytała, biorą swoje zakupy z rąk Numidisa.
    Kiedy w końcu podała wszystko na tacy i rozsiadła się na kanapie, wziąwszy wcześniej kubek z kawą, mogła zadać pytanie, odnośnie tego co wywołało w niej taką wesołą reakcję.
    - Wybacz, że się śmiałam, nie wiadomo z czego – powiedziała – Ale… Elf? Naprawdę? Bo za nic nie wyglądasz.

    Isis

    OdpowiedzUsuń
  17. [Przepraszam, że tak późno. <3]

    Bash otworzył szeroko oczy i usta, wpatrując się w nieznajomego. Duchy? Życie pozagrobowe? Nawiązywanie kontaktu z... tamtym światem? Co, do cholery? Cofnął się lekko. Boże, a może on zwariował? Ześwirował od wdychania farb olejnych i terpentyny, a ten facet tylko go w tym umacnia? Może to tez jakiś wariat? Jednak coś mu podpowiadało, że nieznajomy ma rację, a racjonalne wytłumaczenia Sebastiana po woli się wyczerpują. Kolejne słowa mężczyzny wprawiały go w coraz większe osłupienie. On chyba naprawdę wiedział o czym mówi. Bash przestąpił z nogi na nogę, spojrzał w lewo, potem w prawo, a następnie znowu na nieznajomego.
    – Ja? No, chyba tak. To znaczy – Bash zaczął się plątać – ja wiem, ze istnieje coś takiego jak magia i w ogóle, ale to… To było zupełnie coś innego. – mruknął. Słuchał uważnie mężczyzny, przyglądając się mu. Nie wydawał się naćpany, mówił całkiem sensownie, jeśli wiedziało się to co on widział. W dodatku… Sebastian nie znał się na magii. Kompletnie i w stu procentach był zwykłym człowiekiem. Jedyna magia, z jaką miał do czynienia, to owa dziwna, ledwo wyczuwalna aura która zawsze otaczała Victora. I jeśli Bash się nie mylił, coś podobnego otaczało również nieznajomego mężczyznę. Coś podobnego w swej pierwotnej sile, ale równie innego. Jakby… Pochodzącego od ziemi? Sam nie wiedział skąd brały mu się taki porównania. Nie mógł nic poradzić na to, że uśmiechnął się na słowa bruneta. Brzmiało to jak tekst z jakiegoś filmu fantasy. W zasadzie, od jakiegoś czasu życie Basha przypominało właśnie taki film. Sebastian uścisnął mu dłoń – Numidis miał mocny, stanowczy uścisk dłoni.
    – Sebastian Laurie. Tylko na ćwierć etatu? A co z resztą? – spytał nieco przekornie, uśmiechając się. Stali tak przez chwilę na ulicy, aż w końcu Bash powiedział.
    – To co, pokazać ci miejsce, w którym to się stało? Z góry przepraszam za bałagan, chociaż większość i tak nie jest moją winą.

    Sebastian L.

    OdpowiedzUsuń
  18. - Jaki dobrze wychowany? – prychnęła Isis – Normalnie to by cię już pogryzł albo podrapał. Reaguje tak na każdego.
    Roześmiała się, gdy żartował pokazując jej swoje ucho. Przyznała mu rację kiwając głową i nie mogąc przestać się śmiać.
    - Też żadnego nie znam – powiedziała udając powagę – Ale za to miałam do czynienia z angielską arystokracją – wyprostowała się, ujęła kubek delikatnie, odchylając mały palec, uniosła dumnie głowę i powiedziała swoją angielszczyzną, udając członkinie tej klasy społecznej – Dżentelmenie wiem, że to miasteczko to istna kopalnia dziwnym zjawisk – upiła łyk kawy – Przynajmniej raz dziennie słyszę o takich rzeczach. Widzisz młody człowieku, ja może nie mogę pochwalić się ciekawym rodowodem, ale mam niezwykłe zdolności… - zawiesiła tajemniczo głos – O których ci nie powiem, bo nie wiem czy podchodzisz do tego poważnie – dokończyła przestając udawać arystokratkę.

    Isis

    OdpowiedzUsuń
  19. – To chodźmy – mruknął Sebastian. Jeszcze kilkanaście minut temu zarzekał się, że nigdy więcej tam nie wróci, a teraz… W sumie dobrze, że Numidis zgodził się mu pomóc, bo Bash bardzo lubił swoje studio i myśl, że przez jakieś coś miałby już tam nie wrócić byłaby nie do zniesienia. Zdolności. Wygląda na to, ze każdym w tym głupim mieście ma jakieś zdolności i może radzić sobie sam, tylko nie on.
    – Informatyka brzmi ciekawie – powiedział, ale bez przekonania. On sam nie znosił tego przedmiotu, a samo istnienie czegoś takie uznawał za koszmar. – A z twoich zdolności nie da się wyżyć? – zapytał, autentycznie zaciekawiony. Zaśmiał się; coraz bardziej ten facet mu się podobał, a szczególnie jego poczucie humoru. Sebastian czuł że mogliby się dogadać, jak tylko uporają się z jego studiem. Nic tak nie buduje przyjaźni jak wspólne przepędzanie duchów. Przekrzywił nieco głowę, zastanawiając się nad odpowiedzią na pytanie Numidisa.
    – W sumie, to nie mam pojęcia. Nie zrozum mnie źle – w moim życiu działo się już tyle dziwnych rzeczy, że nic nie powinno robić na mnie wrażenia, ale to było coś dziwnego. Innego. Jakby nagle ktoś wyłączył moje całe racjonalne myślenie – zatrząsł się na samo wspomnienie tego paraliżującego strachu –nie mogłem się ruszyć, skupić na niczym myśli; było mi okropnie zimno i nagle przypomniały mi się wszystkie złe i straszne rzeczy, których doświadczyłem w życiu. A potem nagle jedna po drugiej, zaczęły pękać szyby. I w tamtym momencie jakbym odzyskał mój umysł i natychmiast wybiegłem stamtąd. I słowo daję – dodał – ktoś się śmiał, tak upiornie, jak w horrorach, jak wybiegałem. Brzmię na wariata nawet jak na twoje standardy, tak?
    Zatrzymali się przed kamienicą, w której na trzecim piętrze znajdowało się studio Basha. Jak mówił chłopak, wszystkie szyby były wybite. Sebastian zdziwił się; większość ludzi idąca ulicą powinna się zorientować, czy wykazać jakieś zaniepokojenie tym, że jedno z mieszkań jest pozbawione szyb. Jednak ludzie zupełnie nie zwracali na to uwagi. Dziwne. Zaprowadził Numidisa po schodach, aż dotarli pod numer 17, gdzie drzwi były lekko uchylone tak jak zostawił je Bash. Chłopak zadrżał, przypominając sobie przenikliwy chłód i upiorny dźwięk wybijanych szyb.
    – Ty pierwszy. – powiedział wskazując brunetowi drzwi – czyń swoją powinność, Panie pogromco duchów.

    Sebastian L.

    OdpowiedzUsuń
  20. [ Myślę, że jakiś pomysł się znajdzie skoro on wyczuwa magię itp ;) Można na tym właśnie oprzeć nasz wątek, że on wyczuje, że z nią coś jest nie tak, w sensie, że nie jest do końca człowiekiem ;) ]

    Nora

    OdpowiedzUsuń
  21. [ Nora po prostu nie ujawnia tego kim tak na prawdę jest, bo ma złe doświadczenia z dzieciństwa ;) Ale w sumie można założyć, że własnie takie osoby będą o coś podejrzewane, więc tym bardziej na rękę jej nie będzie jak ktoś pozna jej sekret ;) Ona się może wszystkiego z początku wypierać, ale on może ją na czymś przyłapać poza tym jak się dowie, że Numidis nie jest zwykłym człowiekiem to pewnie nie będzie taka skryta :D ]

    Nora

    OdpowiedzUsuń
  22. [Przepraszam, że dopiero teraz :<]

    - Nie ma niczego, to dobrze – westchnęła głaszcząc Bastiona – Ostatnio czułam się nieswojo w ty miejscu i myślałam nad tym, żeby wezwać jakieś medium czy coś – zażartowała i zamyśliła się przez chwilę. Powiedzieć prawdę czy nie. Jej kot w żaden sposób nie chciał pomóc ułatwić decyzji, korzystał z tego, że chwilowo uwagę poświęcała mu jedna osoba więcej niż zwykle. Do podjęcia ostatecznej decyzji, skłoniła ją tylko jego jedna myśl.
    - Czarownicą? – prychnęła – To, że mam czarnego kota jeszcze niczego nie oznacza – Bastion zareagował tak samo jak właścicielka – Umiem czytać w myślach – oznajmiła pewnym głosem. W sumie po raz pierwszy wypowiedziała to tak otwarcie na głos i uświadomiła sobie, że nie brzmiało to zbyt dobrze – Wybacz – spuściła wzrok – Nie sądziłam, że to zabrzmi, aż tak głupio.
    Nie wiedziała czemu, ale zrobiło jej się strasznie przykro, była w stanie nawet się rozpłakać, ale ostatkiem sił powstrzymała się. Dotarło do niej, że jest złym człowiekiem i powinna była go przeprosić już dawno temu.
    - Przepraszam, czytałam też pobieżnie w twoich myślach, zawsze gdy się spotykaliśmy. Na początku starałam się z tym walczyć i nie używać moich zdolności, ale potem nie mogłam tak po prostu… - przerwała na chwilę, ale nie miała odwagi na niego spojrzeć, skoro on też należał do tego innego świata, powinien być w stanie ją zrozumieć chociaż po części – Czytanie w myślach stało się dla mnie nieprzyjemnym nałogiem, który chcesz rzucić, ale nie możesz. Więc zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał dalej za mną rozmawiać – powiedziała smutnym głosem.

    Isis

    OdpowiedzUsuń
  23. Isis była zaskoczona jego zachowaniem, ale skoro nie odsunęła się od znajomego. Jedyną urażoną osobą, był Bastion, który musiał zeskoczyć z kolan właścicielki. Nie potrafił nigdy przeboleć faktu, że ktoś przerywa mu sen. Nie stawiała jednak oporów podczas, gdy ten próbował ją pocieszać, potrzebowała chyba tego bardziej, niż czegokolwiek. Miała wrażenie, że on zrozumiał ją od razu, nie musiała dodatkowo nic tłumaczyć.
    - Ja po prostu chciałabym nie mieć żadnych talentów – zapłakała – Praktycznie rzecz biorąc zrujnowało mi to życie. A do tego te okropne bóle głowy jakie przy tym miałam. To wszystko, wyrzuty sumienia, brak zaufania ze strony najbliższych… - przerwała – Dlatego uciekłam tutaj, mając mimo wszystko nadzieję, że nie zawiąże z nikim jakiś bliższych relacji, ale jak zwykle nie wyszło.
    Nie musiała się bać, ale powinna się odsunąć. Uśmiechnęła się do niego smutno i przetarła dłońmi twarz. Chyba dla nikogo nie jest przyjemne, żeby być świadkiem czyjegoś wybuchu płaczu. I to dosyć niespodziewanego.
    - Aelin… - wypowiedziałam to imię szeptem – Tak jej było na imię. Bardzo mi przykro, kiedyś akurat usłyszałam, jak o niej rozmyślałeś – opuściła wzrok i zaczęła się nerwowo bawić palcami – To bardzo smutna historia, miała tak pięknie na imię.

    Isis

    OdpowiedzUsuń
  24. Nora przez długie lata jeździła od miasta do miasta starając się gdzieś zagrzać miejsce na dłużej, ale zawsze kończyło się na tygodniu spędzonym w hotelu za jakoś uzbierane pieniądze. Odkąd postanowiła uciec z domu nic nie bylo już proste. Czasem żałowała tej decyzji bo musiała posuwać się do wielu nieciekawych rzeczy by mieć gdzie spać i co zjeść. Nigdy też nie skończyła szkoły i dobrych studiów jak zawsze marzyła. Nie miała też czasu na zwykłe, beztroskie, nastoletnie życie. Z drugiej strony wiedziała, że pod wieloma względami pozostanie pod opieką rodziców nie byłoby o wiele prostrze. Poza tym nie potrafiła dłużej żyć pod ich dyktando i tak pomimo wielu trudności cieszyła się z podjętej kiedyś decyzji i skromnego życia jakie wiedzie. To jej w zupełności wystarczało.
    Sama do końca nie wiedziała, w którym momencie w jej głowie pojawił się pomysł by zatrzymać się i spróbować normalności. Mimo, iż nie do końca potrafiła odnaleźć się w śród ludzi to mała kwiaciarnia i dom na obrzeżach zdecydowanie stały się jej ostoją. Zdążyła przywyknąć do codziennej pracy, domowych obowiązków i tego, że niektórzy zaczęli rozpoznawać ja na ulicy choć sama stroniła od bliższych kontaktów.
    Ustawiała skrzynki na zapleczu nucąc coś pod nosem i całkowicie oddając się temu zajęciu. Uwielbiała kwiaty bo to koiło nerwy, a intensywne zapachy nie dopuszczały do niej nic więcej. Potrafiła się przy tym wyciszyć. Zastanawiała się nad ostatnimi wydarzeniami w okolicznym mieście. Sama nie wiedziała co o tym sądzić, ale z tego co wyczytała i słyszała nie wyglądało to na zwykłą kradzież. Słyszała też "plotki" dotyczące istot nadnaturalnych. Nie chciała kłopotów, ale jeśli ktoś zaczął by węszyć wiedziała, że to nic dobrego dla niej nie oznacza.
    Podniosła wzrok znad kwiatów, gdy dwójka mężczyzn weszła do kwiaciarni. Jeden przykuł jej uwagę. Nie chodziło o jego wygląd, a raczej o zapach. Pachniał inaczej niż normalny człowiek. Wyprostowała się i podeszła do nich.
    -Mogę w czymś pomóc?- Spytała posyłając im delikatny uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  25. Zazwyczaj głębokie oddychanie pomagało jej się uspokoić, tym razem nie było tak łatwo. Obecność Numidisa w jakiś sposób sprawiała, że czuła się w jakiś sposób podenerwowana.
    - Teraz nie słucham twoich myśli, staram się za wszelką cenę, ale nie potrafię tego od tak wyłączyć – powiedziała szeptem – Naprawdę się staram.
    Drżącą ręką sięgnęła po kubek i upiła łyk. Unikała odpowiedzi na pytanie o ból, nie potrafiła tego wyjaśnij, musiałaby znaleźć dobrą analogię, a na taką nigdy jeszcze nie wpadła.
    - Nie wyrobiłam sobie o tobie złej opinii – uśmiechnęła się do niego przez zły – Masz to szczęście, że zawsze gdy słuchałam twoich myśli były one tak chaotyczne, że mogłam tylko wnioskować niektóre rzeczy, gdy się nad nimi dłużej zastanowiłam.
    Zaczęła się uspokajać, więc odsunęła się od niego, teraz Bastion próbował wkroczyć do akcji, podszedł do niej i próbował ją na swój koci sposób pocieszyć.
    - Posiadanie mocy jest beznadziejną sprawą – powiedziała cicho głaszcząc swojego pupila – To, że je masz nie czyni z ciebie bohatera, ani nawet nie daje ci szansy na lepsze życie. Może ciekawsze i bardziej ekscytujące, ale okraszone większą ilością cierpienia niż można by było się spodziewać – zamyśliła się – Dziękuję – dodała jeszcze.
    Zamilkał na chwilę, żeby podjąć decyzję. Zastanawiała się czy kiedykolwiek, w ogóle tak naprawdę kiedyś próbowała wytłumaczyć komuś, jak działają jej umiejętności. Teraz miała szansę powiedzieć o tym komuś, kto bardzo możliwe, że ją zrozumiał. Emocje? Przyjrzała mu się przez chwilę, nie powiedziałaby za nim w świecie, że to właśnie taką umiejętność on posiada.
    - Pytałeś się dlaczego to robię, skoro powoduje to ból. Bo to jak uzależnienie, którego nie możesz rzucić, poczucie jakby to była część ciebie – spojrzała przez chwilę w okno – Każda myśl jest jak pojedynczy dźwięk. Zazwyczaj mój umysł je po prostu rejestruje i przepuszcza dalej, nawet się nad nimi nie zastanawiając. Nie dopuszczanie tego do siebie strasznie mnie męczy, więc staram się na co dzień mieć otwarty umysł, ale nie wchodzić w umysły innych, no chyba, że muszę. Sporo zależy też od ludzi, niektórzy nie wypuszczają tak po prostu myśli w eter, nazwałabym to „głośnym myśleniem” – zamyśliła się i spojrzała na niego mając nadzieję, że rozumie co mówi – Ból przychodził zazwyczaj w tłocznych miejscach, albo gdy miałam do czynienia z kimś kto ma za dużo na głowie. To tak jakbyś obrywał kakofonią różnorodnych i głośnych dźwięków z każdej strony. Wtedy boli i nie może przestać dopóki atak nie ustanie – wzruszyła ramionami – Tak to wygląda w przenośni. Czy na podobnej zasadzie wyczuwasz emocje? – zapytała starając się zmienić temat, rozmawiając o Aelin czułaby nadal wstyd, że poznała częściowo ich historię w sposób jaki nie powinna.

    OdpowiedzUsuń
  26. Isis ze zrozumieniem kiwała głową słuchając go, a potem się uśmiechnęła.
    - Sam fakt bycia półelfem już chyba czyni cię niezwykłym – powiedziała – Z takimi umiejętnościami tym bardziej. Ja też nigdy nie miałam ambicji do zostania wybawcą świata, zaczęło się to u mnie objawiać dosyć późno. A potem po kolei traciłam przyjaciół, bliskich. Nie ufali mi, co chyba najbardziej bolało. Bali się mnie, chociaż nie robiłam im de facto krzywdy.
    Podniosła się i zapytała, czy nie chce kolejnej kawy lub herbaty, sama miała ochotę na miętową. Gdy gotowała się woda, ona sięgnęła po jedno z pudeł na korytarzu podpisane rokiem 2009.
    - Musze ci przyznać rację, że to miasteczko choć małe to rzeczywiście niezwykłe – zaśmiała się na uwagę o dziecięcym psychiatrze – Mnie dobre kilka lat ciągali po psychologach . Rodzina była pewna, że coś ze mną nie tak, każdy psycholog oznajmiał im, że wszystko ze mną w porządku – zrobiła kwaśną minę – Ale nie trudno było przeczytać w myślach lekarzy jakich odpowiedzi oczekują, żeby uznać mnie za normalną – podała mu pudełko ze swoimi pracami – Uciekałam wtedy dużo w sztukę, pomagała mi odreagować – Dominowały u mnie wtedy zimne i ciemne kolory, a czarny wprost królował. Duchy mnie przerażają mimo wszystko – dodała wyłączając gwiżdżący czajnik.
    Przez chwilę delektowała się napojem.
    - Dzięki za tą rozmowę, miło dla odmiany porozmawiać z kimś, kto cię rozumie – uśmiechnęła się i miała nadzieję, że za chwilę nie zacznie znowu płakać.

    [Przepraszam, że tak długo :< Co powiesz, żeby to jakoś rozruszać. Nie wiem, może odział sił specjalnych wbijających do mieszkania, bo piętro wyżej jakiś zbrodniarz się zabarykadował i budynek ewakuują. Albo ten zbrodniarz wbił do mieszkania Isis i tam chciał się zamknąć. Może jeszcze coś innego? :>]

    Isis

    OdpowiedzUsuń