Na listę można wpisywać się od 26.02.2016 do 3.03.2016 do godziny 20:00. Osoby, które nie wpiszą się na listę i będą chciały powrócić, mogą to zrobić, pisząc pod zakładką Administracja.
Jeśli nie masz zamiaru aktywnie uczestniczyć w życiu bloga, nie musisz wpisywać się na listę.
piątek, 26 lutego 2016
wtorek, 26 stycznia 2016
Drodzy Autorzy!
Bardzo mi miło, że wciąż tu jesteście i chcecie tworzyć historię Saint-Frais. Ten post powstał po to, aby zapytać Was, czy jest coś co chcielibyście zmienić, dodać lub usunąć z bloga. Jak oceniacie pracę administracji?
Czy chcecie, aby został zorganizowany jakiś konkurs, wydarzenie, wątek grupowy?
Chcielibyście coś ogłosić innym Autorom?
Piszcie :)
niedziela, 17 stycznia 2016
Skończ pierdolić wokół mnie kocopoły bo przejadę się na tobie jak na My Little Pony
Fc: Valentina Belleza |
|| 12 luty 1991 - Czelabińsk || Wilkołak || Rosjanka || We Francji od 19 lat || Wredota, oschłość, chamstwo || Kłamstwo, manipulacja, nieufność || Łamaczka serc || Hipnotyzujące spojrzenie || Destrukcja || Socjopatka || Zimna suka || Despotka || Hazardzistka || Nic w życiu nie jest za darmo || Niewyparzony jęzor || Nie ma rzeczy niemożliwych || Największy koszmar || Bezlitosna, porywcza, wyszczekana, nie dająca sobie w kaszę dmuchać, zachłanna, upierdliwa || 178 cm czystego sarkazmu || 52 kg egoizmu || Poliglotka || Skomplikowana || Skora do zabawy || Nie działa bezinteresownie || Porzucone nadzieje || Omami i wykorzysta || Mściwa, pamiętliwa || Paczka fajek zawsze w kieszeni || Jedyny, wieczny strach przed niedoszłym narzeczonym || Pracownica warsztatu samochodowego ||
Przychodzi taki dzień, kiedy zastanawiasz się kim jesteś, dokąd biegnie twoja droga i gdzie tak naprawdę zmierzasz. Nurtuje cię pytanie co tutaj robisz, dlaczego twoje życie nie napisało dla ciebie innego scenariusza. Gnieździsz się w małym mieście, dusisz się jego melancholią, a jego monotonia otacza cię i ściska niczym dobrze związany węzeł. Wszędzie wieje chłodem. Chcesz się wyrwać, zaczerpnąć powietrza, dusisz się. Nie możesz już patrzeć na otaczające cię miejsca i ludzi, szukasz pomocy. Nie rozumiesz nawet samego siebie. Walczysz o każdy kolejny dzień o każdą kolejną cząstkę tlenu. Zapominasz skąd przyszedłeś, zapominasz o celu swej ciężkiej wędrówki, gubisz się, uciekasz. Zanikają wszelakie wartości. Nie wiesz co dla ciebie jest jawą, a co zwykłym snem. Toczysz wyścig z własnym przeznaczeniem. Przedzierasz się przez trudy życia, by wyjść na przód, by wyjść z ukrycia. Chcesz zaistnieć, chcesz coś zyskać, chcesz się wybić i pozostać. Brak ci zrozumienia i odrobiny pocieszenia. Twe życie to jedynie wielka iluzja. Los robi z ciebie głupka. Jesteś zwykłą marionetką w pieprzonym świecie. Nie łudź się na lepsze jutro. Przestań marzyć, przestań śnić, zacznij żyć i do przodu z podniesiona głową iść!
Hej! Hej! Chodźcie na wątki! (2/4)
Lista obecności
Na listę można wpisywać się od 17.01.2016 do 19.01.2016 do godziny 20:00. Osoby, które nie wpiszą się na listę i będą chciały powrócić, mogą to zrobić, pisząc pod zakładką Administracja.
Jeśli nie masz zamiaru aktywnie uczestniczyć w życiu bloga, nie musisz wpisywać się na listę.
Jeśli nie masz zamiaru aktywnie uczestniczyć w życiu bloga, nie musisz wpisywać się na listę.
sobota, 16 stycznia 2016
Livie Laroue
20 lat
człowiek
Pewnego dnia spakowała cały swój skromny dobytek i przyjechała do Saint-Frais. Rzadko wychodzi z domu. Próbuje utrzymać się z lekkich, mało dochodowych prac. Czasem ktoś ją zaczepi lub zaproponuje pomoc - w końcu w jej stanie nie powinna się przemęczać. Zazwyczaj jednak nie daje się zauważyć. Mimo wciąż rosnącego brzucha nie wzbudza zbyt dużego zainteresowania. I dobrze. Dziecko, które wyda niedługo na świat, będzie go miało aż nadto...
Karta krótka, bo wolę, żeby się wszystko wyjaśniało w wątkach i notkach. Zapraszam :)
poniedziałek, 11 stycznia 2016
...
| piętnaście lat cieleśnie | sto dwadzieścia trzy duchowo | nefilim | 172 centymetry wzrostu | anielski głos i wygląd | charakterek diabełka ze słabą psychiką | nadludzka siła i szybkość, ale wciąż mniejsza od starszych nefilim | tajemniczo pojawiła się w sierocińcu dwa lata temu | deskorolka |
Laura jest typem wszystko wiedzącej, która zawsze musi wtykać nos w nie swoje sprawy. Uzależniona od serwisów społecznościowych, mimo, że jest już stara. Znajduje się teraz w pierwszej klasie liceum, którą przechodziła już kilka razy. Nigdy nie znudzą się jej te wszystkie uciechy młodości, których doświadcza już od ponad stu lat. Dla nowo poznanych osób stara się wyglądać na twardą, ale w rzeczywistości łatwo ją zranić i rozczarować. W szkole uznawana za osobę dającą z siebie wszystko, trochę samolubną i arogancką. Ma kilku dobrych przyjaciół, którzy, niestety, nie wiedzą o niej tej jednej, najważniejszej rzeczy.
Prywatnie kocha Harry'ego Pottera, gorącą czekoladę i żelki. Posiada kolekcję płyt Beatles'ów, których uwielbia ponad życie, a także wszystkie albumy Nirvany. Lubi jeszcze Nicki Minaj, ale się z tym nie obnosi.
od autorki
Karta mi totalnie nie wyszła, ale obiecuję, że wątki będą lepsze.
Poprawię ją jak znajdę czas. Laura nie gryzie, a przynajmniej nie powinna. Odpisy piszę mniej więcej 250 słów c;
To ten, cześć i czołem kluski z rosołem! <3
Lista obecności
Na listę można wpisywać się od 11.01.2016 do 13.01.2016 do godziny 20:00. Osoby, które nie wpiszą się na listę i będą chciały powrócić, mogą to zrobić, pisząc pod zakładką Administracja.
Wraz z imieniem i nazwiskiem postaci proszę podać rasę, zajęcie (jeśli to któraś z tych, które występują w podzakładkach Rasy i Zawody zakładki Informacje; jeśli to jakaś nowa rasa i masz dla niej nazwę, możesz wymyślić jej nazwę i także podać, zostanie wtedy wpisana do limitów). Możesz także podać wykorzystywany wizerunek.
Listę można zakryć.
Wraz z imieniem i nazwiskiem postaci proszę podać rasę, zajęcie (jeśli to któraś z tych, które występują w podzakładkach Rasy i Zawody zakładki Informacje; jeśli to jakaś nowa rasa i masz dla niej nazwę, możesz wymyślić jej nazwę i także podać, zostanie wtedy wpisana do limitów). Możesz także podać wykorzystywany wizerunek.
Listę można zakryć.
And you can't pull me down.
Gabriel Nelson
Gabriel podszedł do bezdomnego i usiadł obok niego. Chwycił swoją dłoń rękę tamtego, brudną i zniszczoną wieloma latami tułaczki po okrutnym świecie. Anioł nie marszczył nosa na smród uryny i alkoholu. Szeptał cicho modlitwę. Jego skrzydła barwiły się na czarno. Skrzydła anioła śmierci. Te, które widział tylko bezdomny, gdyby otworzył oczy. Już nigdy tego nie zrobi. Gabriel przyniósł mu ukojenie, przenosząc z dala od styczniowego zimna, śniegu i głodu. Przez ten jeden dotyk sprawił, że sen o trzymanej w ramionach córeczce stał się ostatnią myślą w głowie bezdomnego, ból odmrożenia i nałogu odszedł wraz z duszą. Anioł zobaczył to co dobre w życiu tego człowieka, to co złe. Usunął ziemską powłokę i przedstawił czystą duszę Panu. Modlił się za niego całą swoją archanielską mocą, a w jego oczach krył się wszechświat, piękny, kolorowy, czysty. Wstał. Znów staje się zwykłym człowiekiem, który oddałby swoje serce na dłoni, pokazał świat. Lord Regent Królestwa Boskiego, który zgiął przed ludźmi swój kark, bo do tego został stworzony. Najmniejsi z nich byli większymi niż kiedykolwiek będzie on. Wybrańcy.
Stał na dachu. Spoglądał w dół, na wyludnione ulice. Gdzieś w tle rozległa się syrena karetki. Wykonał znak krzyża na czole w błogosławieństwie. Niech dotrze na czas. Zdjął płaszcz, który ogrzewał jego ludzkie ciało, rozpiął guziki koszuli. Nagi, rozłożył dłonie. Koniuszki jego palców rozpadały się, zmieniał się w kryształki śniegu, uwalniając swoje prawdziwe ja. W tym jednym momencie odtwarzał stworzenie świata, wielki wybuch, ziszczenie słowa Pana. I kreacjoniści i naukowcy mieli racje. Obie te teorie mogą istnieć, trzeba jedynie spojrzeć szerzej, nie mylić wierzenia z zacofaniem i nauki z oddalaniem się od Pana. Nauka jest poznaniem Go. Dlatego każdej nocy Wszechświat powstawał w Gabrielu, a jego kolory odbijały się tylko w oczach dziecka, które spoglądało przez szybę.
Jest aniołem zwiastowania, zmartwychwstania, miłosierdzia, kary, śmierci i objawienia. Na ziemi spełnia się jako anioł miłosierdzia. Nie ma wiele, ale wiele daje. Pokój wynajmowany w mieszkanku studenckim od miesiąca, praca w schronisku, a po godzinach gotuje w kuchni dla bezdomnych za darmo. Wszystko, co mu zostaje z pieniędzy, przeznacza na pomoc charytatywną. Kupuje zawsze używane ubrania, a jeśli zobaczy cię bez parasola w deszczowy dzień, odda swój, choć później będzie mókł przez pół dnia. W jego jasnych oczach zobaczysz tylko prawdziwą dobroć.
sobota, 9 stycznia 2016
On the road
Nawet demony były kiedyś aniołami, przynajmniej do czasu aż nie sprzeciwiły się Bogu. Rzucone na łaskę lub niełaskę obmierzłego świata szukały pomsty pod wodzą Szatana. Rozpustne, lubieżne i łakome rozpełzły się po globie, niosąc chaos szczęśliwym, szerząc bezprawie wśród prawych. Był jednym z nich, czerpiąc z rozkoszy samounicestwienia.
Był. Zagrzebany we własnych namiętnościach, zbłąkany na drogach prawości. Szedł z prądem i pod prąd, uwięziony w słabym, siedemnastoletnim ciele. Zależny jedynie od siebie, odpowiedzialny jedynie przed sobą. Bywał w miejscach, które Ty możesz zobaczyć odbite jedynie w ekranie telewizora, cholerny obieżyświat. Widział rzeczy, których Ty nie oglądałeś nawet w swoich najśmielszych wyobrażeniach. Zachłysnął się wolnością i upoił swobodą, utonął. Osunął na samo dno, stopami dosięgając mułu beznadziei, z którego nie można się już wygrzebać. I wiecie co? Wygrzebał się.
Kapryśny los postawił przed nim kobietę, przy której nawet on, szatański pomiot, zatracił swoją tożsamość. Kobietę zagubioną równie mocno, choć nigdy nie tracącą nadziei. W jej oczach tlił się niebiański blask, a w sercu iskrzył ciepły płomień. Emanowała aurą dobroci, pociągając ku sobie jego upodloną duszę. Pewnego dnia zrozumiał, że była jego zbawieniem zesłanym przez Boga. Przyjął ją. Porwał ze sobą, nie potrafiąc już ostać w miejscu, ale także nie potrafiąc jej porzucić.
Nie mógł jej wiele dać. Jedynie siebie — nie mogący zaznać spokoju byt — i wybrakowaną miłość, ale ona nie chciała więcej. Oświetlała mu znojną drogę w poszukiwaniu ich miejsca na Ziemi, była z nim przez długie, cudowne lata. Zuchwale myśleli, że to ich na zawsze. Niestety Stwórca miał wobec nich inne plany. Pociągnął za sznurki życia i odebrał Thomasowi najdroższy skarb równie niespodziewanie, co był skłonny podarować. Tak mu się przynajmniej wydawało, kiedy siedząc w przydrożnym barze gasił palący żar straty kolejną szklanicą whisky. Szybko jednak zorientował się, że z rąk nie wydarto mu wszystkiego.
Zaledwie od paru dni był ojcem. Siedząc na łóżku, na którym jeszcze niedawno wschodziło nowe życie obserwował, jak położna owija jego córkę w aksamitny kocyk. Dopiero wtedy odważył się po raz pierwszy wziąć Hannah w ramiona. I właśnie wtedy podjął decyzję, która nieodwracalnie przewróciła jego i tak powikłany żywot "do góry nogami". Sprzedał ciężarówkę, w której przez ubiegłe lata mieszkał razem z ukochaną Abigail, aby tymczasowo mieć za co utrzymać siebie i swoje dziecko. Z niedużymi pieniędzmi i bez perspektyw na przyszłość osiedlił się poza granicami Saint-Frais. Zamieszkał w opuszczonej chacie, gdzie w późniejszych dniach samodzielnie doprowadził wodę i prąd. Kupił starego pick-up'a, żeby krążyć między domem a mieściną, gdzie pojawia się od czasu do czasu, aby podjąć przeróżne zajęcia.
Nareszcie stał się kimś więcej, niż tylko niedoskonałym cieniem Boga.
POWIĄZANIA | WSPOMNIENIA | ALBUM
__________________________________________________________________
No i jest. Mam nadzieję, że da się polubić. Stwórzmy razem coś fajnego!
__________________________________________________________________
No i jest. Mam nadzieję, że da się polubić. Stwórzmy razem coś fajnego!
He was like frozen sky in October night...
Numidis Diyar
Syn elfa i ludziej kobiety, Nancy Diyar (ojca nigdy nie widział na oczy)
Student informatyki, dorabia jako kelner, czasem sprzeda jakiś prosty program
Nie nadaje się na medium (Co takiego?!)
Za dużo trawki (Nie jestem uzależniony!)
Na elfa (na szczęście) niezbyt wygląda.
Były chłopak Aelin (obecnie uważa się za jej opiekuna)
Chociaż jest człowiekiem inteligentnym, brakuje mu zapału i motywacji do systematycznej pracy. Dlatego do tej pory nie ukończył studiów, kilka razy zmieniając kierunek, szukając czegoś, co naprawdę polubi. Niewiele rzeczy potrafi wciągnąć go na dłużej, często zmienia zainteresowania i sposoby spędzania wolnego czasu.
Jako syn elfa odziedziczył po ojcu zwiększoną wrażliwość na magię, może wyczuwać jej ślady w otoczeniu. Co jakiś czas wykorzystuje to, udając specjalistę od nawiedzonych domów, oferując swoją pomoc mieszkańcom pobliskich miejscowości. Ma na koncie kilka rozwiązanych spraw, co jest bardziej kwestią szczęścia i zbiegów okoliczności. Jego własny dom nie jest nawiedzony, chociaż ma na to historię wystarczająco długą. Posiadłość przy wyjeździe z miasta aż zdaje się prosić o swoje własne zjawy, problem stanowi to, że przodkowie nie mieli mrocznych sekretów. Życie Diyarów było proste i banalne, wszystko wskazuje też, że ostatni żyjący potomek nie wyrwie się z tego schematu.
Nie umie stwierdzić, czy pisana jest mu długowieczność, do tej pory, kiedy się rozwijał, zmieniał się w tempie nie wyróżniającym go spośród rówieśników. Niewykluczone, że na starość przyjdzie mu czekać kilka wieków, nie zna sposobów, żeby to sprawdzić. Jego nadnaturalna intuicja, pozwalająca co jakiś czas w drobnych sprawach podjąć słuszną decyzję, na tyle nie wystarcza.
Mógłby zapewne zostać hakerem i w ten sposób się wzbogacić. Mógłby, jak dotąd nic z tego nie wyszło. Jeśli wynika to z lęku przed ryzykiem, sam nie zdaje sobie z tego sprawy.
Uważa się za winnego fizycznej śmierci Aelin, co jakiś czas z tego powodu ma wyrzuty sumienia.
[Cytat w tytule October and April. Witam dwiema postaciami naraz, pierwszy raz robię coś takiego, bez pewności, co z tego wyjdzie.]
Nie umie stwierdzić, czy pisana jest mu długowieczność, do tej pory, kiedy się rozwijał, zmieniał się w tempie nie wyróżniającym go spośród rówieśników. Niewykluczone, że na starość przyjdzie mu czekać kilka wieków, nie zna sposobów, żeby to sprawdzić. Jego nadnaturalna intuicja, pozwalająca co jakiś czas w drobnych sprawach podjąć słuszną decyzję, na tyle nie wystarcza.
Mógłby zapewne zostać hakerem i w ten sposób się wzbogacić. Mógłby, jak dotąd nic z tego nie wyszło. Jeśli wynika to z lęku przed ryzykiem, sam nie zdaje sobie z tego sprawy.
Uważa się za winnego fizycznej śmierci Aelin, co jakiś czas z tego powodu ma wyrzuty sumienia.
[Cytat w tytule October and April. Witam dwiema postaciami naraz, pierwszy raz robię coś takiego, bez pewności, co z tego wyjdzie.]
She was like April sky, sunrise in her eyes...
Aelin Hirshall
Zginęła tragicznie w wieku dziewiętnastu lat, od kilku lat coś pomiędzy żywiołakiem a duchem Pisze opowiadania do niszowych czasopism science fiction
Była dziewczyna Numidisa (co nie przeszkadza jej pod nieobecność jego matki mieszkać w jego domu)
Była dziewczyna Numidisa (co nie przeszkadza jej pod nieobecność jego matki mieszkać w jego domu)
- Wiesz, co to znaczy, kiedy człowiek ma oczy w różnych barwach?
- Że to wada genetyczna?
- Ale co to oznacza. Masz dwie dusze, z których jedna pozostanie, druga odejdzie.
- Że to wada genetyczna?
- Ale co to oznacza. Masz dwie dusze, z których jedna pozostanie, druga odejdzie.
[Dialog z filmu Livid, moje przybliżone tłumaczenie. Cytat w tytule October and April.]
We're going back where we belong
17 lat | uczeń ostatniej klasy liceum profil artystyczny | dom dziecka odrzucony, niechciany, niekochany | nieodłączny aparat | cięty język, ale ogólnie bardzo miły | skrupulatnie zbiera pienądze aby zacząć żyć na własną rękę | dorabia sobie jako samozwańczy fotograf | pali | czasem wraca poobijany | niepoprawny romantyk, ciągle szuka tego jedynego...
Od urodzenia jest wychowankiem
jedynego w Saint–Frais domu dziecka, do którego został oddany. Jak, gdzie i
przez kogo? Tego nie wie, i szczerze? Nie chce wiedzieć. Nikt go nie chciał
adoptować, więc mieszka w domu dziecka już prawie osiemnaście lat. Z
utęsknieniem wyczekuje jedenastego kwietnia, w którym to stanie się wreszcie
pełnoletni i będzie mógł zacząć żyć na własną rękę.
Sebastian nigdy nie sprawiał kłopotów,
zawsze był dobrym dzieckiem i pilnym uczniem, a opiekunki nie miały na co
narzekać. Był jednak odrobinę zamknięty w sobie, nieufny wobec innych dzieci i wolał
spędzać czas sam. Gdy podrósł pomagał w ośrodku, z wielką chęcią zajmując się
młodszymi dzieciakami. Czy to bawiąc się z nimi, pomagając w lekcjach lub
czytając im fragmenty ze swoich podręczników. Nigdy nie czytał bajek –
nie cierpi ich i nie wierzy w ich magię.
Osiągając bardzo dobre wyniki na
wszelkich egzaminach dostał się do najlepszego liceum, do którego dzięki stypendium,
uczęszcza na profil artystyczny. Lubi sztukę, rysunek i rzeźbę, jednak swoje
serce powierzył starej lustrzance, którą dostał na dziesiąte urodziny od opiekunek
z domu dziecka. Bash nie ma zbyt wielu znajomych w szkole, trzyma się na
uboczu, a to że otrzymuje wysokie wyniki w nauce oraz jest z domu dziecka, potęguje
tylko falę wyzwisk, nieprzychylnych komentarzy, czy popchnięć, jakie serwują mu
koledzy ze szkoły.
Sebastian jest spokojny, nie
szuka zwady czy poklasku wobec swoich ocen lub prac plastycznych. On po prostu
chce jakoś przetrwać horror zwany liceum
i jak najprędzej wyjechać z miasteczka. Dusi się w nim, pragnie zasmakować
życia w wielkim mieście. Czasem odgryzie się jakimś kąśliwym komentarzem; najczęściej
obrywa wtedy mocniej. Nic na to nie poradzi – musi sobie jakoś ulżyć, choćby
słownie, nawet jeśli miałby za to oberwać dziesięć razy mocniej.
Bash jest romantykiem z krwi i
kości, wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia, lubi czytać poezję i potrafi z
pamięci cytować fragmenty sztuk Szekspira. Nigdy się nie zakochał, nie całował,
ani nic. Jest typową porażką w tych dziedzinach, ale pozostaje dobrej myśli, że
kiedyś kogoś sobie znajdzie. Bo Sebastian może sprawiać wrażenie twardego, samowystarczalnego
chłopaka, ale w głębi duszy chciałby być przez kogoś kochanym i chcianym.
~*~
Dane DeHaan, Thriving Ivory i
moja wyobraźnia. Witam się z moim chłopcem. ;> On jest całkiem miły, troszkę
skopany przez życie i pragnie, aby ktoś go pokochał. Piszę całkiem długie odpisy jak mam
wenę, gorzej z pomysłami. Mogę zaczynać, ale nie wymyślać. Łatwo się
dostosowuję do pomysłów. :D Wątkujmy ile wlezie!
piątek, 8 stycznia 2016
Nobody's Hero
VICTOR LUCAS LE BURN
|| 27 latek || W miasteczku od urodzenia ||
|| Czarownik ||
Victor wychował się w magicznej rodzinie, a jego dar jest przekazywany z pokolenia na pokolenie rosnąc coraz bardziej w siłę. Vic jest chodzącą zagadką. Nie lubi mówić o sobie, jest bardzo tajemniczy i dziwny. Niczego nie robi bezinteresownie. Po mieście porusza się zazwyczaj w długim czarnym płaszczu z kapturem na głowie oraz skórzanych rękawiczkach, a wychodzi tylko w nocy. W dzień praktykuje swoją magię, uczy się nowych zaklęć, doskonali swoje ponad przeciętne umiejętności. Można rzec, że zna każdego w miasteczku i umie przejrzeć go na wylot. Jest dość cierpliwy, jednak lepiej nie testować jego granicy wytrzymałości. Sam jest panem swojego życia i porusza się własnymi ścieżkami, a ten kto mówi mu co ma robić lub za bardzo miesza się w jego sprawy zazwyczaj nagle znika i słuch po nim ginie. Victor nie ma zbyt wielu przyjaciół. Mieszka ze swoim kotem i oswojonym nietoperzem. Pracuje jako barman na nocnej zmianie w jednym z francuskich lokali. Bywa sarkastyczny, szczery i intrygujący.
Siedzę w kinie mojego życia, miejsca są zajęte.
Sam spoczywam na dostawionym krzesełku - przyszło zbyt wielu widzów.
Gaśnie światło - zaczyna się film.
Wracają wspomnienia, odżywają stare chwile,
jakieś obce ja zagląda mi w twarz.
Widzowie na sali pękają ze śmiechu.
Wracają dawne pytania o sens życia i śmierci.
Wtedy nie znałem na nie odpowiedzi - dziś ją znam.
Wciąż nie wiem po co żyję, mam tylko nadzieję, że umrę szybko.
Ten film pokazuje moją śmierć - nareszcie i ja mogę się uśmiechnąć,
lecz wtedy tysiąc oczu odwraca się od ekranu i spogląda na mnie z przerażeniem
Cześć!
Chodźcie na wątki!
Fc: Nolan Funk
czwartek, 7 stycznia 2016
Hanc personam induisti, agenda est
Lucien Foix
21 lat, praca w stadninie
Trzeci syn trzeciej córki trzeciego syna. Ot, magiczna rotacja trójek. Dla Luciena to przekleństwo, a nie cudowny czar. Jego rodzice poznali się lata temu, kiedy ojciec, młody i zamożny spadkobierca przedsiębiorstwa inwestycyjnego, zdecydował się uciec od szumu miasta i założyć dom na uboczu. Firmę prowadził na odległość, w biurze pojawiał się z konieczności. Poznał młodą Aimée i zakochał się bez pamięci. Chociaż często opuszczał ją ze względu na palące interesy, zawsze wracał do ich cichego ustronia. Kobieta urodziła mu trzech synów. Najstarszy wyjechał na studia medyczne. Średni zdecydował się przejąć interes ojca i rozszerzyć go o sektor deweloperski. Najmłodszy zaś został w miasteczku.
Aimée zginęła w pożarze samochodu, kiedy Lucien miał dwanaście lat. Śmierć matki, z którą był bardzo zżyty, przeżył jako osobistą tragedię i nigdy nie pogodził się z jej odejściem. Szczególnie, że zaledwie trzy lata wcześniej zrozumiał, dlaczego zawsze był inny, dlaczego mama traktowała go inaczej niż starszych braci. Nie była to kwestia wieku. W wieku dziewięciu lat Lucien zaczął dostrzegać linie życia osób, które spotykał. Matka zdradziła mu swoją tajemnicę i wytłumaczyła na tyle, na ile da się opowiedzieć dziecku o śmierci i przemijaniu. Chłopiec słuchał uważnie, ale nie rozumiał. Dopiero z upływem lat oswoił się ze swoim darem i pojął, że ignorowanie go jest najlepszym sposobem na życie.
Lucien, podobnie jak jego zmarli matka i dziadek, ma przebłyski tego, co za chwilę lub godzin kilka wydarzy się w życiu spotykanych osób. Czasem są to chwile miłe, szczęśliwe przypadki, ale znacznie częściej to wypadki, niespodziewany pech i przykre upadki. Wpojono mu, żeby nigdy nikomu nie pomagał, ponieważ tylko człowiek, którego wizja dotyczy, może zmienić swoją przyszłość, a sam Lucien może jedynie przyspieszyć bieg zdarzeń. Jako dziecko zupełnie tego nie rozumiał. Nie mógł pojąć, dlaczego ma nie ostrzegać kolegów przed złamaniami i stłuczeniami. Później jednak odkrył, jak dziwny wydaje się innym z tymi swoimi sprawdzającymi się przepowiedniami. Wtedy zamilkł. Niestety zdążył stracić najbliższych przyjaciół.
Od lat Lucien nie zdradza swoich wizji nikomu. Nie opowiada o nich ani ojcu, ani braciom. Unika ludzi, gdyż nigdy nie wie, kiedy ujrzy czyjąś śmierć. Po skończeniu szkoły średniej, został w miasteczku, chociaż bardzo chciałby wyjechać. Obawia się jednak, że jego psychika załamałaby się, gdy przebywał wśród wiecznego gwaru studenckiego lub pracował w wielkiej korporacji. Dlatego zatrudnił się w podmiejskiej stadninie. Sprząta, pomaga przy lekcjach, niekiedy sam ujeżdża konie. Nic wielkiego. Nie jest utalentowanym jeźdźcem, ale robi to, co lubi - przebywa ze zwierzętami, które nie myślą o przyszłości.
Wiele czyta. Często odwiedza antykwariat, bibliotekę i księgarnię. W ciszy swojego poddasza pisze opowiadanka i eseje. Do szuflady. Nigdy nie odważyłby się na wysłanie tego gdziekolwiek - literat z niego żaden. Pisze z potrzeby duszy i dla duszy.
Lucien jest uprzejmy, przyjazny i pomocny, ale uchodzi za dziwaka strojącego od ludzi. Często wygląda na nieszczęśliwego, a prawdziwy spokój znajduje jedynie wśród zwierząt i ksiąg.
Twarz: Sascha Wolf)
środa, 6 stycznia 2016
Tell me your worries. I want to be told.
Lily Moss
1995
księgarnia Le petit livre
od urodzenia w Saint-Frais
Średniego wzrostu szczupła blondynka, kochająca delikatną biżuterię i czarne ubrania. Miasteczko zna na wylot, bo mieszka tu od zawsze. Całe dnie spędza w księgarni Le petit livre, gdzie z delikatnym uśmiechem na ustach pomaga klientom znaleźć to, czego najbardziej potrzebują. Jest typem marzycielki, która bardzo szybko się rozkojarza i lubi "bujać w obłokach". Potwornie wrażliwa - nie znosi przemocy i łatwo ją zranić. Przy pierwszym spotkaniu może wydawać się nieśmiała, jednak gdy ktoś ją dobrze pozna, może być pewien, że w razie potrzeby może liczyć na jej pomoc. Posiada dar rozumienia zwierząt, z czego chętnie korzysta.
Subskrybuj:
Posty (Atom)